Pierwsze śliwki za płoty
Trzy punkty przyjechały do Niewiadowa. I choć nasza gra nie powaliła na kolana, to musimy cieszyć się ze zwycięstwa.
Początek meczu należał do nas i niewiele brakło, aby po 15 minutach było pozamiatane. Na przeszkodzie, najpierw Adrianowi Gaugierowi, chwilę później Rafałowi Musze, stanęła poprzeczka, nie wykorzystaliśmy ponadto jeszcze dwóch idealnych sytuacji sam na sam. A jako że nie potrafiliśmy trafić do bramki Syrenki, z pomocą przyszli nam gospodarze – po dośrodkowaniu Adriana Legęnckiego obrońca zaliczył trafienie samobójcze. 25. minuta. 0-1.
Z prowadzenia nie cieszyliśmy się jednak długo. Zakościele wyprowadziło świetną kontrę, po której napastnik Syrenki pokonał Marcina Szczepańskiego, strzelając już praktycznie do pustej bramki. Czy przy kluczowym podaniu był spalony? Chyba nie było – liniowy chorągiewki nie podniósł.
Ostatni akcent przed przerwą należał jednak do nas – z klepki zagrali Rafał i Łukasz Muchowie, tan ostatni płasko dograł na krótki słupek, gdzie doskonale odnalazł się i dostawił nogę Arkadiusz Szczegielniak.
Po przerwie Adriana Legęnckiego zastąpił Mateusz Mrugalski, który wniósł sporo ożywienia do gry żółto-niebieskich. Priorytetem było jednak niedopuszczenie gospodarzy do kolejnych sytuacji strzeleckich, kolejne bramki dla nas miały przyjść same. Plan udało się jednak wykonać tylko połowicznie, bowiem dwóch niezłych sytuacji nie wykorzystali nasi napastnicy i wynik w drugiej połowie się nie zmienił view.
Wnioski po meczu – skuteczność do poprawy, skuteczność do poprawy i po trzecie więcej uwagi i obowiązek unikania głupich strat, po których przeciwnik może wyprowadzić groźną kontrę.
Syrenka Zakościele – Stal Niewiadów 1-2 (1-2)
Bramki: samobójcza, Szczegielniak.
Stal: Szczepański – Woźniak (żk.), Jajek, Wojciechowski (C), Aleksandrowicz – Ł. Mucha (Piwowarski), A. Gaugier, Legęncki (Mrugalski, żk.), Sobkiewicz (Kotynia) – Szczegielniak (Rój), R. Mucha.
.
