Tak przegrać to prawie jak wygrać

IMG_0883Nadspodziewanie wiele emocji przyniosło nasze wczorajsze pucharowe starcie z liderem łódzko-mazowieckiej III ligi Lechią Tomaszów Maz. Faworyt musiał zostawić na naszym boisku sporo zdrowia i nerwów, aby awansować do półfinału rozgrywek o okręgowy Puchar Polski.

Nie ulegało wątpliwości, że więcej atutów mieli wczoraj przyjezdni. Dużo lepiej rozgrywali piłkę i mieli tzw. optyczną przewagę. Nie przekładało się to jednak na kreowanie stuprocentowych sytuacji, nie licząc może bardzo dobrej okazji z początku spotkania, niewykorzystanej przez Marcina Mireckiego. 

Żółto-niebiescy nie byli jednak skoncentrowani jedynie na defensywie i jeszcze w pierwszej połowie kilkukrotnie zagrozili bramce gości. Brakowało jednak szczęścia. Albo koncentracji. Albo dokładności. Tak czy inaczej defensywa Lechii nie stanowiła muru nie do przebicia i kilka wyłomów udało nam się zrobić.

Skoro jesteśmy przy murarzach – swoją bramkę dosłownie zamurował wczoraj Sylwester Wojdal, który bronił jak w transie. Strzały z daleka łapał do koszyczka, strzały z bliska przyjmował, dosłownie, na twarz, nie pomylił się ani raz przy wyjściach do dośrodkowań, ponadto udało mu się zatrzymać dwa uderzenia, wydawałoby się, “do pustaka”. Skapitulował tylko raz…

Po 90 minutach wynik nadal brzmiał 0-0. I to była dla nas dobra wiadomość. Zła – za bezsensowne zagranie piłki ręką w ostatnich sekundach z drugą żółtą kartką z boiska wyleciał Bartosz Urbańczyk i musieliśmy sobie radzić w dziesięciu. I naprawdę nieźle sobie radziliśmy. Napór Lechii narastał, ale nasi obrońcy i bramkarz raz za razem stawali na wysokości zadania. Przez nasze zasieki przedarło się jedno jedyne dośrodkowanie, które w 103. minucie Żytek zamienił na bramkę strzałem głową tuż przy słupku. Do końca dogrywki obie drużyny po prostu “dograły”.

Moglibyśmy napisać, że bramka dla lechistów padła ze spalonego. Moglibyśmy napisać, że w drugiej połowie za zatrzymanie piłki ręką w korzystnej dla nas sytuacji drugą żółtą kartkę powinien zobaczyć kapitan tomaszowian. Ale nie napiszemy 🙂 Napiszemy za to, że żółto-niebiescy wykazali się wielką walecznością i hartem ducha. Że walczyli z liderem III ligi niemal jak równy z równym. Że na pewno nie przynieśli wstydu, wręcz przeciwnie – dali powody do dumy. Że gdyby uśmiechnęła się do nich fortuna mogliby sprawić ogromną niespodziankę…

Stal Niewiadów – Lechia Tomaszów Maz. 0-1 (po dogrywce)

Stal: Wojdal – Walentynowicz, Dejda, Aleksandrowicz (żk) (Kotynia, żk), Woźniak (Niemiec) – Karoń, Bożyk, Ł. Mucha (C), Zielonka (Gulej), R. Mucha (żk) (Mrugalski) – Urbańczyk (2 żk=czk).

.

Stal Niewiadów 2-0 Świt Kamieńsk
14.11.2020r. godz. 13:00

Facebook

Sponsorzy